Lüftlmalerei, Olympiaschanze, Partnachklamm – jakieś czary-mary? Ależ skąd! Te trzy nazwy to po prostu coś, dla czego naprawdę warto wybrać się do Garmisch-Partenkirchen. Ale słynne GaPa to nie tylko narciarski Turniej Czterech Skoczni i wymalowane na kolorowo domy. Bo chociaż nie jest nawet miastem, to ma wiele do zaoferowania. Sprawdźcie sami!
Bawarskie Garmisch-Partenkirchen
Mieszka tam tylko nieco ponad 26k ludzi, ale GaPa to jedno z najszybciej rozwijających się miejsc w Bawarii. Dzieje się tak głównie ze względu na położenie Garmisch, bo miejscowość znajduje się już praktycznie w Alpach, przy samym Zugspitze – najwyższej górze Niemiec. Turystyka napędza całą gospodarkę tej gminy i trzeba szczerze przyznać, że ta gałąź prowadzona jest tam na najwyższym poziomie.
GaPa tak właściwie to na mapach występuje dzięki… Hitlerowi. To on rozkazał w 1936 roku, dokładnie rok przed planowaną olimpiadą, połączyć dwie sąsiadujące wioski, oddzielone wówczas od siebie rzeką Partnach. I choć mieszkańcy Garmisch i Partenkirchen nie darzyli się wzajemnie jakąkolwiek sympatią, to sprzeciwić się nie mogli. I dobrze, bo od tamtego momentu gmina Garmisch-Partenkirchen zaczęła się rozwijać bardzo prężnie.
Pieszo do Partnachklamm
Z Monachium do GaPa można dojechać autobusem, a podróż trwa ok. godziny. Można też ruszyć pociągiem (droższa opcja) lub samochodem (jeżeli macie). My tradycyjnie FlixBusem – po 11€/os. w obie strony. Jak tylko wyskoczyliśmy z autobusu, od razu rozglądaliśmy się za znakami kierującymi do Partnachklamm – wąwozu położonego u bram niemieckich Alp.
Ta głęboka na 80 i długa na ponad 700 metrów przerwa pomiędzy skałami nie jest jakoś specjalnie znana i to – już po wizycie – naprawdę dziwi, bo zapewniamy, że to jedna z najpiękniejszych atrakcji Bawarii. Podczas naszej wizyty słońce grzało tak mocno, że poparzyło nam i ręce, i szyje, ale jak już weszliśmy do wąwozu, to od razu poczuliśmy przyjemne ochłodzenie. Obok nas rzeka Partnach, nad głowami jedynie mały fragment nieba. Świeże, rześkie powietrze, tylko kilka osób dookoła – w ciągu tego godzinnego spaceru wypoczęliśmy bardziej niż przez niejeden weekend. Wejście do wąwozu po 5€ od osoby.
Na końcu tego naturalnego cudu od razu robi się jaśniej i cieplej. Usiedliśmy więc na kilka minut, aby nacieszyć się turkusową wodą rzeki, wrzucić coś na ząb, nawodnić się i ruszać dalej. Pamiętajcie, że Partnachklamm leży 3.5km od GaPy i nieraz trzeba podejść pod górę, a zdarzy się i wdepnąć w kałużę, więc na tej wycieczce oprzyjcie się pokusie niedzielnych sandałów albo butów na obcasie. 😉
Skocznia Olympiaschanze
Droga ku wąwozowi nie jest wiele gorsza niż sam wąwóz. Kroczy się przy rzece, nieopodal pięknych zielonych łączek i różnorodnych zabawnych zwierząt jak alpaki albo kozy. Przy dobrej pogodzie można się poopalać i pooddychać naprawdę świeżym powietrzem. A że to Niemcy, to jak już przyjdzie smak, to w trasie można się i ochłodzić piwkiem.
Skocznia Olympiaschanze to budowla, przy której z pewnością każdy zatrzyma się chociaż na chwilę. Adam Małysz, Sven Hannawald, Wojciech Skupień, Martin Schmitt – nawet jeżeli są to ostatnie nazwiska, jakie jesteście w stanie sobie przypomnieć w temacie skoków narciarskich (tak jak my), to gwarantujemy, że to wyjątkowe miejsce w GaPa kiedyś w telewizji zobaczyliście. Olimpiada, Puchar Świata i Turniej Czterech Skoczni zawsze 1. stycznia – to wszystko działo się właśnie w tej małej alpejskiej wsi.
W 2007 roku Olympiaschanze zostałą wyburzona i postawiona na nowo. Stąd jej nowoczesny, kosmiczny dizajn. Na starym obiekcie rekordzistą był Małysz (129.5m), ale na nowym od Sylwestra 2014 jest już Norweg Anders Jacobsen (145m).
Przy skoczni możecie też sprawdzić czy Partnachklamm jest dziś otwarty…
…lub załapać się na „taryfę” do wąwozu (4€):
Lüftlmalerei – zaskakujące malowidła
Spacer po GaPa to prawdziwa przyjemność. To znaczy wtedy, gdy nie pada. Więc w zasadzie to należałoby napisać, że… spacer po GaPa rzadko jest przyjemnością, bo leje tam ciągle, średnio jakieś cztery razy w tygodniu. 😉 Ale jak już uda Wam się wstrzelić z pogodą, to poczujecie się jak w bajce. A to z powodu… Lüftlmalerei!
Technika Lüftlmalerei narodziła się ponad 200 lat temu. Od początku polegała na ozdabianiu swoich domostw wspaniałymi, kolorowymi malowidłami. Kultywuje się to po dziś dzień na terenie Bawarii i Tyrolu. To sposób na pokazanie historii obecnych lub byłych mieszkańców danych budynków. Maluje się również sceny religijne lub takie zwyczajne, dotyczące życia codziennego. Tutaj mężczyźni na koniach, tam kobiety w kuchni podczas zabawy, Bóg, gdzieś trochę dalej dzieci strzelające z procy, a na końcu coś jak dzisiejszy Oktoberfest… Przeróżnych historii co niemiara. Przyglądajcie się im powoli, bo to super-sztuka!
A! Najładniejsze obrazki znajdziecie przy Ludwigstrasse:
Zugspitze
Jeżeli jesteście w Bawarii i planujecie zdobyć najwyższy szczyt Niemiec (2962m n.p.m.), to macie dwie opcje – kilkanaście godzin wspinaczki albo kolejkę za 50€ (odjazd przy dworcu głównym, wystarczy przejść pod torami). Tak więc – albo czos, albo pieniądze.
A i ponoć z Zugspitze można nawet… pozjeżdżać na sankach!
Co jeszcze warto wiedzieć
- W Garmisch-Partenkirchen znajduje się „Europejskie Centrum Studiów Bezpieczeństwa im. George C. Marshalla” – ważny obiekt kształcenia obronnego.
- W GaPa znajdziecie również mnóstwo fantastycznych domów, które w wyszukany sposób pomalowane nie zostały. Połowa z nich to pensjonaty.
- Przydatne linki: wszystko o Zugspitze, oficjalna strona turystyczna Garmisch, info o wąwozie Partnach.