Zwiedziłeś Amerykę Północną i Południową? Przemierzyłeś autostopem odcinek z Chicago do Patagonii? Wracasz więc z podróży i czujesz, że jesteś wyjątkowy i wybitny, prawda? Twoi rówieśnicy siedzą w domach, piją piwo, pracują w korporacjach i codziennie powtarzają te same nawyki. Jesteś więc lepszy, bo łowiłeś łososie na Alasce i karmiłeś alpaki w chilijskich górach? No właśnie nie, nie jesteś.
Ekstaza towarzysząca podróżom to świetne uczucie. Takie, które sprawia, że u człowieka wzrasta pewność siebie i szeroko pojęta radość. Dzięki zmianie otoczenia pojawiają się nowe pomysły i poszerzają się horyzonty. I to jest naprawdę super sprawa! Chociażby dlatego warto podróżować. Pojechać w nieznane, zobaczyć miejsca, w których kręcono Twoje ulubione filmy, poznać nowych ludzi i zacząć jakby żyć na nowo, pełnią życia. To działa i warto tego spróbować.
Największy problem z dalekimi podróżami pojawia się zwykle po powrocie. Ludzie są szarzy, nie uśmiechają się, noszą torby z laptopami jak więźniowie kule u nóg. Zżera ich rutyna. A przecież Ty wróciłeś właśnie z przygody życia, jesteś wyjątkowy. Oni psują Ci powrót i najlepiej to ruszyłbyś od razu w kolejną podróż. Tam było przecież słońce i radość, a w domowej szarzyźnie są tylko chmury i smutek.
To wcale nie tak.
Dryfowanie po oceanach czy skakanie na bungee w Dubaju owszem robi wrażenie. Jest ekscytujące i atrakcyjne. Ale to, że to robisz, wcale nie znaczy, że jesteś lepszym człowiekiem, niż ci wszyscy, którzy przechodzą właśnie obok Ciebie.
Kiedy Ty poświęciłeś rok czy dwa na podróż w nieznane, wielu z nich zostało w rodzinnych miastach. Pewnie, są tacy, którzy ten rok spędzili przed komputerem, z piwem w ręku, na utrzymaniu rodziców. Nic w tym chwalebnego. Ale jest też wielu takich, którzy w tym samym czasie zrobili coś, co napawa ich ogromną dumą. W zgodzie ze sobą, ze swoimi świadomymi wyborami. Czy to, że nie mogą się tym pochwalić na kolorowych zdjęciach na Facebooku czy Instagramie czyni ich życia gorszymi, mniej wartościowymi? Bzdura.
Może się okazać, że jeśli przyjrzysz się bliżej, to ci wszyscy znajomi i nieznajomi podczas Twojej nieobecności wycisnęli z życia jeszcze więcej, niż Ty pędząc skuterem przez Chiny. Założyli rodziny, otworzyli własne firmy, nauczyli się czegoś, co zawsze chcieli umieć. Zarobili pieniądze, które pozwolą im na spełnienie wielkiego marzenia.
To nie reguła, ale może się nagle okazać, że nie przesiedzieli tego czasu bezczynnie w domach, ale poświęcili się nauce. Nie piją piwa z nudów, ale podczas wspierania ukochanej drużyny, która nadaje ich życiu sens. Może i chcieli ruszyć w podróż podobną do Twojej, ale po analizie plusów i minusów takiego wyjazdu stwierdzili, że ważniejsze są dla nich treningi w siódmoligowej lokalnej drużynie, bo to jest właśnie to, czemu chcieli się poświęcić? Nie ze strachu, po prostu ze względu na inne priorytety. Może ich powtarzane codziennie nawyki to wdrożona dużym wysiłkiem rutyna, z której są szalenie dumni?
„Miałem odwagę, wszyscy tak mówią! Pojechałem sam, w nieznane, bez lęku, kiedy inni zostali w ciepłych domach!”
Może tak. A może właśnie z powodu lęku wyjechałeś? Czy czasem nie jest łatwiej wsiąść do pociągu byle jakiego, aniżeli zmierzyć się z dorosłością, obowiązkami, codziennymi sprawami? Są tacy, którzy uciekają w nieskończoność, uciekają całe życie. Chyba nie tędy droga. Nie wiem jak było u Ciebie. Ale bez względu na to, jaki znalazłeś powód, najważniejsze jest, abyś był uczciwy zarówno wobec innych, jak i wobec siebie.
Podróżniku, fajnie że jesteś z powrotem. Nie oceniaj jednak innych przez pryzmat swojej cudownej podróży. Bo pewnego dnia możesz wypaść blado podczas oceny przez pryzmat rodzinnych wartości, przywiązania do małej ojczyzny czy po prostu realizowania pasji innej, niż Twoje podróże.
⚡ Podaj dalej i skomentuj na Facebooku ⚡