Każda podróż to emocje. Ekscytacja, ciekawość, czysta radość. Czasem lekki stres, obawy, rajzyfiber. Odkrywanie nowych zakątków i ponowne wizyty w znanych już miejscach to nasza największa pasja. Jest jednak coś, co dostarcza nam niemal takich samych wrażeń jak kolejne wyjazdy. Tym czymś są… powroty.
Dom znaczy spokój
Powrót do domu to gwarancja spokoju i bezpieczeństwa. To nasza strefa komfortu, w której wszystko ma swoje miejsce i wszystko toczy się swoim rytmem. Miejsce, w którym pracujemy i wypoczywamy. W czasie pandemii zrozumieliśmy na nowo jakie to ważne. Gdy świat dopiero uczył się funkcjonować z wirusem, gdy konieczne i społecznie zasadne było nieruszanie się z domu, my zostawaliśmy w naszych czterech ścianach z przyjemnością. Jednak teraz, gdy ponownie możemy odkrywać świat, nasze 50 metrów kwadratowych doceniamy jeszcze bardziej.
Znacie to uczucie, gdy do wyjazdu zostają już ostatnie dni, a potem godziny? Gdy po całodniowym pakowaniu powoli mija stres i nie możecie już się doczekać atrakcji w nowym miejscu, tamtejszej kuchni, napotkanych ludzi? Czy wszechogarniający spokój po bezpiecznym powrocie nie jest równie fajny? Dla nas kilka dni po przyjeździe to zawsze radość z najzwyklejszych spraw. Świeżo po podróży nawet prasowanie nie jest takie uciążliwe a kolejne zadania w pracy wydają się jakby łatwiejsze. Teraz, gdy – co by nie mówić – każda wycieczka stanowi pewnego rodzaju ryzyko, wszystko to cenimy podwójnie.
Paradoksalnie, mimo kilkunastu podróży w roku, śmiało możemy powiedzieć, że jesteśmy domatorami. Od dawna wolimy seriale i domowej roboty makaron w piątkowy wieczór, niż taneczne imprezy do rana. Zależało nam więc, żeby nasze cztery ściany, w których gotujemy, bawimy się z Alojzem i piszemy dla Was teksty, były miejscem komfortowym. I szczerze mówiąc… trochę nam to zajęło 😅
Nasz półroczny remont
Od czasu do czasu dostajemy od Was pytania o nasze mieszkanie. Kupiliśmy je w zeszłym roku, a remont trwał tu ponad sześć miesięcy – zmienione zostało właściwie wszystko. Od podłóg, po sufity. Od instalacji gazowej, po parapety. Dopiero teraz, po kilkunastu miesiącach od przeprowadzki, możemy szczerze powiedzieć, że jest tu dokładnie tak, jak chcieliśmy. Skuwaliśmy ściany, wymieniliśmy wszystkie meble, wyburzyliśmy nawet kawałek ściany. Potem wkroczyła zaprzyjaźniona ekipa remontowa i nadała mieszkaniu właściwy kształt i kolor. Różnicę chyba widać, co?
Kolejno: sypialnia przed remontem i po remoncie (pod okiem inż. Alojza). Dalej: stare i nowe oblicze mieszkania.
Wyposażenie mieszkania było dla nas sporym problemem. Głównie dlatego, że w sklepach można dostać teraz wszystko, a od ilości inspiracji w internecie może rozboleć głowa. A do tego my jesteśmy baaardzo niezdecydowani. Tak więc przez pierwszy miesiąc mieszkaliśmy bez lamp, a wieczory oświetlały nam tylko gołe żarówki. Jakieś dwa miesiące funkcjonowaliśmy też bez biurka, co przy pracy z domu było nie lada wyzwaniem… Kolejne komody, półki, roślinki i ramki pojawiały się sukcesywnie, tydzień po tygodniu. I tak mija prawie półtora roku od przeprowadzki i powoli (bardzo powoli) dochodzimy do wniosku, że remont można wreszcie uznać za zakończony.
A skoro już o ramkach i ozdobach mowa – przygotowaliśmy dla Was coś specjalnego! Mamy dla Was kod zniżkowy BELEKAJ na 25% zniżki na plakaty* w Desenio, ważny do północy 9 lipca. U nas niemal każde pomieszczenie ozdobione zostało dziełami z Desenio i jesteśmy z nich bardzo zadowoleni. Ale uważajcie – pięknych plakatów jest tam tyle, że niełatwo będzie Wam wybrać! A jeśli spodobał Wam się któryś z naszych wyborów, to możecie wyszukać je po nazwach podanych poniżej 😊
Sypialnia: Golden New York, Mediterranean View, Summer Palm i Round Aquarelle No1
Salon: Dappled Light, Watercolor Shapes No1, Horseshoe Bend i Abstract Figures No2
*Z wyłączeniem ramek i plakatów z kategorii Handpicked/Collaborations/Personalizowane
Lubicie to uczucie towarzyszące powrotom z podróży?
Podzielcie się z Waszymi doświadczeniami!
