Essaouira (po polsku As-Sawira, niegdyś Mogador) to podczas podróży po Maroku obowiązkowy punkt wycieczki. Wietrzne miasto niebieskich łódek to najbardziej wyluzowane spośród większych marokańskich miejscowości. Napotkacie tutaj mniej zorganizowanych wycieczek z biur podróży, więcej zaś niezależnych podróżników z bagażem na plecach. W powietrzu, poza przyjemnym zapachem świeżo wyciśniętych pomarańczy i nieco mniej przyjemną wonią wyłowionych ryb, poczujecie także palonego skręta. Zobaczycie port, w którym możecie podglądać pracę rybaków i zaopatrzyć się w świeżutkie, przed chwilą jeszcze pływające dania prosto z oceanu. Odwiedzicie twierdzę, która za czasów panowania Portugalczyków pozwalała bronić miasta. Spotkacie całe marokańskie rodziny wypoczywające na wakacjach. Będziecie mieli okazję obkupić się do granic możliwości bagażu i popróbować różnorodnych dań, ale także… złapać zatrucie. Essaouira złożona jest z wielu różniących się między sobą części, które to razem tworzą miasto kompletne, prawdziwe, ciekawe i kolorowe. Takie, w którym warto zatrzymać się i na kilka godzin, i na kilka tygodni.
Ludzie Essaouiry
Przy przeglądaniu tego posta zauważycie, że najwięcej jest w nim zdjęć ludzi. Bo to oni i ich życie, pozornie tak proste i zwyczajne, spodobało nam się w Essaouirze najbardziej. Mieszkańcy tego miasta, tak jak każdy z nas, muszą codziennie chodzić do pracy, na zakupy, na plotki do sąsiadki. Tylko tam można się temu przyjrzeć, zobaczyć, czegoś się nauczyć. Bo chociaż turystów z całego świata przyjeżdża tam rok w rok mnóstwo, to Mogador żyje po swojemu, w swoim własnym, niezaburzonym tempie. Dlatego właśnie nie spotkacie się tam z agresją jak w Fezie, czy z nachalnym naciąganiem na zakupy jak w Marrakeszu. W Essaouirze można naprawdę odpocząć. No i trochę postać w jednej kolejce z Fatimami i Mohamedami. Poznać ich codzienność. Tak zwyczajną, a jednak wyjątkową.
Mieliśmy to szczęście, że mogliśmy przez cztery dni cieszyć się essaouireskimi tażinami, piaskiem (choć pogoda nie rozpieszczała), grilowanymi sardynkami i luksusowym wręcz zakwaterowaniem. I choć wszyscy dookoła wiedzieli, że jesteśmy przybyszami z Europy, to mogliśmy trochę poczuć się jak Marokańczycy, zaznać marokańskiego żywotu. Targowaliśmy się, zasiadaliśmy wszyscy razem do wspólnego obiadu przy wielkim stole, rano pędziliśmy po gorące naleśniki, dziękowaliśmy mówiąc „szokran”. To był dobry czas, który każdemu, kto planuje po Maroku podróżować, gorąco polecamy wygospodarować.
Atrakcje miasta
Port d’Essaouira
Niebieskie łódki to symbol Essaouiry. Nie tylko dlatego, że ładnie wyglądają na zdjęciach. Okazuje się bowiem, że większość mężczyzn w mieście to rybacy, a te pomalowane na kobaltowo drewniane środki transportu to ich największy skarb, bez którego niewiele w życiu mogą. I dlatego wędrówka po porcie jest taka interesująca i prawdziwa zarazem. Bo gdy my wszyscy smacznie jeszcze śpimy, nie zdążymy się nawet przewrócić na drugi bok, to Hassan z Alim już obrabiają rekina, płuczą ryby i czyszczą w piasku ośmiornice. Śmierdzi tam okrutnie. Ale – wybaczcie – nawet gdyby Was mdliło, to poprzechadzać się tam musicie (a najlepiej idźcie jeszcze przed śniadaniem, tak dla bezpieczeństwa ;)). Kupcie coś smacznego i zanieście do którejś z knajp przed portem. Za kilka dirhamów doprawią, przygotują i podadzą. A i uważajcie na mewy!
Twierdza – Skala de la Kasbah
Obok łódek – w rzeczywistości i na kartkach pocztowych z Essaouiry – stoi twierdza. Zbudowali ją w osiemnastym wieku Portugalczycy, gdy jeszcze chciało im się i opłacało miasta bronić. Dziś możecie pospacerować po murach, przyjrzeć się z bliska niegdyś śmiercionośnym armatom i popodziwiać z daleka białą zabudowę miasta.
O, a oglądacie „Grę o Tron”, prawda? Pamiętacie takie miasto jak Astapor? To stamtąd Daenerys (ta od smoków, ognia i gołego biustu) zabrała swoją armię Nieskalanych. No, więc ten Astapor to po prostu Essaouira, a wspomniani Nieskalani maszerowali w serialu po placu przy Skala de la Kasbah. Możecie sprawdzić to tutaj, w poście o miejscach, w których kręcono GoT i wszystko się Wam pokojarzy.
Medyna – stare miasto Essaouiry
Essaouiersko medyna została zaplanowana przez francuza, przez co jej zabudowa nie jest tak skomplikowana jak w innych miejscach Maroka. Zresztą, stara nazwa miasta – Mogador – nie jest przypadkowa. Oznacza „dobrze zaplanowane”. A więc już po pierwszym dniu pobytu bez większego problemu powinniście załapać co gdzie jest, utkwią Wam w pamięci nawet konkretne sklepiki czy uliczki.
Medyna od 2001 roku widnieje na liście UNESCO, a więc nie ma żartów. Zapewne zwrócicie uwagę na to, jak przeplatają się tam śnieżnobiałe domy o turkusowych drzwiach z brązowawymi, nieco zaniedbanymi budynkami przy głównych drogach. Stan ten wynika z faktu, że nie istnieje tam pojęcie „przestrzeni wspólnej”. Schemat myślenia o mieście jest tam bardzo prosty – albo coś jest moje, albo czyjeś, albo niczyje. Ale tak już się tam funkcjonuje i naszym zdaniem dodaje tylko klimatu.
Plaża w Essaouirze
Szeroka, długa, czysta – tak zapamiętaliśmy plażę w Essaouirze. Pierwszą, na której trochę się powylegiwaliśmy podczas marokańskich wojaży. Co ciekawe, mimo braku słońca i obiecanego silnego wiatru, za to przy mgle unoszącej się nad nami i wokół nas, wszystkich uczestników równiutko spaliło.
Na plaży, jak i w całym mieście, wprost roi się od artystów – muzyków, malarzy i innych. No i można pograć w piłkę z dzieciakami.
Sidi Kaouki
Teraz trochę głupio wyjdzie, bo jak w jednym dowcipie o Sosnowcu*, ale fajną atrakcją podczas pobytu w Essaouirze jest też wizyta na plaży w Sidi Kaouki. Niedaleko, systematyczne połączenie autobusowe w dwie strony, a i odpocząć na miejscu można, i wielbłądy albo konie spotkać. Sidi to również mekka surferów.
*Kawał: Co najlepszego może spotkać cię w Sosnowcu? Autobus do Katowic.
Nocleg w Essaouirze
Mieliśmy spędzić w Essaouirze trzy noce, wszystkie w domu znalezionym na Airbnb, ale tak się nam wszystkim spodobało, że zgodnie uznaliśmy, że warto zostać dzień dłużej. Warunki mieszkalne grały przy tej decyzji kluczową rolę – 40€ za noc, całe miejsce dla nas, sześć sypialni, tyle samo łazienek, duża kuchnia, dwa tarasy i przestronny salon. No bajka. To noclegowe cudeńko znajdziecie tutaj: super chata w Essaouirze na Airbnb. Psst… jeśli wciąż nie założyliście we wspomnianym serwisie konta, to zachęcamy. Zróbcie to raz dwa i odbierzcie od nas zniżkę na pierwszy pobyt: rejestracja i zniżka na Airbnb. A! W tym essaouirskim domu jest też dobre wi-fi, telewizor, satelita i stół do piłkarzyków (jakby się tak komuś przytrafiło to co Matisowi i musiałby pozostoć możliwie blisko toalety znudziło zwiedzanie).
Torebki, olejki, portfele – zakupy
Jest tam o wiele taniej niż w Fezie i Marrakeszu. W Essaouirze obkupiliśmy się najbardziej – od skórzanych portfeli, przez kolorowe talerze, na arganowym oleju kończąc. Trzeba tylko uważać, bo pozornie wybór jest przeogromny, ale często zdarzają się tam również chińskie, nic nie warte wyroby. A więc chodźcie długo, rozglądajcie się uważnie, wypytujcie, a kiedy przyjdzie pora – targujcie się i kupujcie. I pamiętajcie – to ma być radość i zabawa, a nie niepotrzebny stres. Bez presji. 🙂
Essaouira – jedzenie, jedzonko
Na sam koniec nasza ulubiona część relacji – jedzenie! 🙂 Pospacerujcie, poszukajcie, zajrzyjcie za jednym i drugim rogiem, pozwólcie się sobie zgubić w medynie. Jeśli dopisze Wam szczęście, to dotrzecie do zapachu tażinōw, które będą powoli dochodziły na ogniu, a wokół których usadowią się „lokalsi”. I zjedzcie właśnie tam. Tylko po drodze nie przeoczcie przypadkiem okienka, w którym sprzedają bułę z sosem i grilowaną rybką za 10MAD. Spróbujcie tam również „miksa” (cztery kawałki różnych ryb, również 10MAD=1€).
Wskazówki
- Petit Taxi z medyny do Carrefoura – 7MAD, max 3 pasażerów
- Autobusy Supratours i CTM wyjeżdżają z miasta z dwóch różnych miejsc, sprawdźcie Google Maps przed odjazdem
- Jeżeli popołudniu kobieta od tażinów ma jeszcze na ogniu dwa, to zaproponujcie 50MAD za obydwa, zgodzi się