Chcieliśmy już pisać o Miami, Key West albo Nowym Orleanie. Wiemy, że wolicie czytać o tym, co leży dalej. Sami czasem tak mamy. Taka już chyba natura człowieka – za kałużą jest normalnie, za rzeką fajnie, za morzem naprawdę ciekawie, ale dopiero za oceanem nie można oderwać wzroku. Jednak i tuż za rogiem, i w innej części miasta, wciąż znaleźć można coś ładnego, nowego, kolorowego. Piszemy o tym, bo sami co chwilę o tym zapominamy, a chcielibyśmy pamiętać. I chcielibyśmy, żebyście Wy też pamiętali.
Lizbona ma swoje miradouros, które sprawiają, że każdy lizbończyk, każdego dnia może miewać motyle w brzuchu (takie jak te, gdy dziewczyna widzi zgrabnego faceta). Bez wyjazdu na Maderę, do Porto czy Lagos. Miradouros – czyli punkty widokowe – są dla tego pięknego miasta jak królewska korona.
Miasto położone na wzgórzach generuje mnóstwo okazji do wykorzystania trybu „panorama” w nowych aparatach i telefonach. Wzniesienia pomagają również w orientacji w terenie, o wiele łatwiej załapć co gdzie jest. Spójrzcie na poniższą mapkę i przeglądajcie dalej. Przed Wami najlepsze, co Lizbona ma do zaoferowania. Serio!
Droga na szczyt
Najpierw trzeba się tam dostać. My co jakiś czas urządzaliśmy nawet podbiegi. Na początku – jak ze wszystkim – szło dość mozolnie, ale z tygodnia na tydzień wyglądaliśmy w tym biegu coraz lepiej. Pewnie, jak się widzi za sobą 500 schodów i okazuje się, że to jeszcze nawet nie połowa, to się odechciewa, ale…
…przecież na szczycie czeka nagroda! 😉 Znaczy się, trzeba sobie tę nagrodę na ten szczyt przynieść, ale nic nie smakuje tak, jak vinho verde na miradouro wieczorową porą.
A! Oprócz nachylenia terenu, po drodze znajdziecie mnóstwo przepięknych domów i domków. Podnieście głowy, nie gapcie się w ziemię!
Miradouro de São Pedro de Alcântara
Dwa tarasy, pełno zieleni, kilka ławek i całe centrum Lizbony dokładnie przed nami. Można odpocząć, zjeść i porozmawiać w spokoju. A jak już będzie zbyt cicho, to od Bairro Alto dzieli nas tylko kilka kroków.
Wchodzicie za darmo, kiedy chcecie. Tyle tylko, że czasem – ze względu na słońce – ciężko jest ustawić aparat, a więc najbezpieczniejsza będzie wizyta w godzinach południowych.
Co najlepiej widać? Dzielnice: Baixa, Alfama, Graça, Zamek św. Jerzego i Katedrę Sé.
Miradouro de Santa Catarina
To niewielkie miejsce odkryliśmy przez to, że Matis pracował w miejscu oddalonym o 10 minut drogi. Punkt widokowy św. Katarzyny znajduje się trochę na uboczu, więc jeśli ktoś przyjeżdża do Lizbony tylko na kilka dni, to nie pcha się w te obszary. A szkoda, bo pomiędzy drogami na zachód od Bairro Alto można zobaczyć całą masę pięknych miejsc.
Kawiarnia, parę miejsc siedzących i rzeźba Adamastora (morski potwór). A to wszystko zaledwie dwanaście minut od stacji Cais do Sodré.
Co najlepiej widać? Mnóstwo żółtych domów z zachodniej części miasta, Tag, Cristo Rei i Most 25. Kwietnia.
Miradouro das Portas do Sol
Najpopularniejszy punkt widokowy w Lizbonie. Na Alfamie, przy samych torach, po których porusza się słynny żółty tramwaj 28. Nie ma turysty, który nie zatrzymałby się tam przynajmniej na moment. Dlatego czasem trudno jest zrobić sobie zdjęcie – ludzie pchają się jeden na drugiego, a nieraz trzeba nawet stanąć w kolejce. Wieczorem nie ma już takiego tłoku, bo turyści odjeżdżają, a lokalsi preferują inne miejsca.
Co najlepiej widać? Całą Alfamę, Panteon Narodowy i Kościół z Klasztorem św. Wincentego.
Miradouro Santa Luzia
Zaraz obok Portas do Sol znajduje się punkt widokowy św. Łucji. Najbardziej artystyczny ze wszystkich, bo zauważycie tam i dużą ilość kwiatów, i azulejos na ścianach, i… basen z wodą niebieską jak z obrazka.
Co najlepiej widać? Tak jak i wcześniej, bo lokalizacja zmieniła się tylko nieznacznie – Alfama, Panteon Narodowy, kościół św. Wincentego i czyściutki, biały kościół Santo Estêvão.
Miradouro da Graça
Jeszcze jedno baaardzo znane miradouro. W tym wypadku można już otwarcie powiedzieć, że widać całą Lizbonę. Znajdziecie i Zamek św. Jerzego, i plac Martim Moniz, i ruiny Carmo, i most… Jedynie Jezusa z Almady nie widać. Na górze będziecie mieli też okazję przyjrzeć się różnorakim, kolorowym tuk-tukom – małym autkom z przewodnikiem „wbudowanym” w środku 😉 Bardzo popularne, bo i szybkie, i wygodne, i (chyba) niedrogie.
Miradouro da Senhora do Monte
Na koniec nasze dwie ulubione pozycje. Miradouro da Senhora do Monte leży na pōłnoc ôd Graça. Położone jest nieco wyżej i poczuć można tam taki luźniejszy klimat. To jest właśnie to miejsce, gdzie wino smakuje najlepiej. Dlatego też, gdy Kasia z Piotrkiem przyjechali nas odwiedzić w ramach swojej podróży poślubnej, to wyjście na wzgórze było naszą pierwszą myślą. Bez problemu można wytłumaczyć co gdzie się znajduje, a później rozsiąść się na skraju (uważajcie żeby nie spaść) i zwieńczyć to zachodem słońca.
Co najlepiej widać? Wszystko.
Miradouro „Przy Domu”
Czytacie jeszcze? Super 🙂 To już koniec wycieczki po punktach widokowych Lizbony. Ostatnie miejsce znaleźliśmy obok naszego portugalskiego domu. Specjalnego widoku nie ma, ale nie ma też ludzi. Nikt tam nie chodzi. Po długim dniu można zrzucić buty i zjeść w spokoju kolację 🙂 Musicie wyszukać adres: Rua Marques da Silva.
Tyle na dziś. W następnym poście jeszcze kilka miejsc, które same w sobie są atrakcyjne, a z których widok na miasto jest chyba jeszcze ładniejszy – windy, parki i place.
PS. Ten post i nasze przechadzki po portugalskiej stolicy były łatwiejsze dzięki stronie www.infolizbona.pl – znajdziecie tam o Lizbonie wszystkie informacje, których nie znaleźliście u nas. Naprawdę świetne, rzućcie okiem przed wyjazdem (i nie, to nie jest post sponsorowany ;)).