Zurychu mój drogi (czyli ekonomiczne zwiedzanie Szwajcarii)

przez Mateusz Sebastian
Zurych, Szwajcaria - bele kaj, blog podróżniczy po śląsku

Zanim zaczniemy wspólne zwiedzanie Zurychu, zanim wyjaśnię Wam co zobaczyć w największym mieście Szwajcarii, jakie są darmowe atrakcje i generalnie jak nie zbankrutować w tym wspaniałym miejscu, chciałbym opowiedzieć Wam, jak do tej podróży w ogóle doszło. Dwa krótkie akapity i przejdziemy do alternatywnego, rozsądnego i mega ciekawego zwiedzania Zurychu.

Zurych – pomysł na weekend

Miesiącem, który najlepiej wspominam z ponad rocznego pobytu w Monachium, jest maj. W maju Niemcy się nie przemęczają. Długie weekendy w tym okresie to norma. W całym miesiącu – nie wliczając sobót i niedziel – mieliśmy tam aż 6 dni wolnego. Nie było innej opcji jak wykorzystać to na krótką wycieczkę. Jako że Julia była jeszcze wtedy na studiach w Krakowie, postanowiłem pozwiedzać sam. Wrzuciłem więc na Couchsurfing magiczny tekst zwany „open request”. To taka forma poszukiwania hosta, którą kieruje się nie do konkretnej osoby, ale do całej społeczności w danym mieście. Wszyscy aktywni gospodarze widzą wtedy, że szukamy noclegu. Jest z tym znacznie mniej zachodu, niż z pisaniem spersonalizowanych próśb, ale też szanse na znalezienie hosta są o wiele mniejsze. Szczególnie takiego, który przypadnie nam do gustu (często na otwarte prośby odpisują osoby, które pomyliły couchsurfing z portalem randkowym).

Poinformowałem o swoich planach mieszkańców Innsbrucka i Salzburga w Austrii oraz Zurychu i Genewy w Szwajcarii. Miałem szczęście – z każdego z tych miast w ciągu kolejnych 24 godzin odebrałem zaproszenie. Spojrzałem jeszcze raz do kalendarza, a następnie na rozkład jazdy FlixBusa i ostatecznie zdecydowałem się kupić bilety do największego miasta kraju Helwetów. I, jak się później okazało, był to strzał w dziesiątkę! Chodźcie, zapraszam na budżetowe zwiedzanie Zurychu.

Czy zwiedzanie Zurychu naprawdę jest takie drogie?

Nie lubię zaczynać tekstów od pieniędzy, ale wyjazd do Zurychu uświadomił mi, że szwajcarskie ceny to nie żadna legenda, tylko delikatnie podrasowana prawda. Podstawowe koszty mocno wpłynęły na mój program zwiedzania i jadłospis, dlatego szybkie nakreślenie kwestii finansowych jest tu kluczowe. Żeby zobrazować warunki ekonomiczne, posłużę się przykładem. Pamiętajcie, że jeden frank (1 CHF) to obecnie ok. czterech złotych (4 PLN). Choć o kredytach w tej walucie słyszy się ostatnio tyle, że pewnie zdążyliście już zapamiętać 😉

Załóżmy, że jedziemy odwiedzić Zurych bez większych przygotowań, chcąc spędzić tam krótkie, ale intensywne popołudnie. Jakoś specjalnie nie oszczędzamy, ale też nie wydajemy więcej niż to konieczne. Głodni? Najtańszym jedzeniem na mieście będzie kebab – od 10 CHF w górę. Po tym niezłym tureckim daniu można ugasić pragnienie zimnym piwkiem za szóstkę i wzmocnić się szybkim włoskim espresso za czwórkę. Po takim obiedzie o równowartości 80 złotych udajemy się w pościg za pamiątkowymi magnesami po 5 CHF i tradycyjnymi krowimi dzwoneczkami od 7 CHF za sztukę. Fani piłki nożnej podjeżdżają tramwajem za 2 CHF pod muzeum FIFA, kupują wejściówkę za 18 CHF, oglądają puchar mistrzów świata i idą na lody (3 CHF za gałkę). Wieczorem, już na spokojnie, pizza i cola w zestawie za 15 CHF. Bilans za jedno popołudnie? Około 280 PLN za osobę.

Czy można zwiedzać Zurych ekonomicznie?

Dobra, to wszystko powyżej to tylko tak informacyjnie, żebyście nie doznali szoku po przyjeździe. Oczywiście Zurych da się zobaczyć taniej. Trzeba tylko wiedzieć gdzie, co i jak. I po to jest ten post. A zwiedzanie Zurychu, nawet to budżetowe, będziecie wspominać jeszcze długo po wyjeździe.

Największe miasto Szwajcarii jest idealną opcją na weekendowy wypad. Jednodniówka pozostawi wrażenie turystycznego niespełnienia, a tygodniowy pobyt może okazać się nudny. W moim odczuciu to miasto to taki mniej imprezowy, mniej zatłoczony, bardziej kameralny i znacznie ciekawszy architektonicznie Amsterdam. Ale to pewnie przez te rzeki i liczne mosty.

Uczta prosto z supermarketu – gdzie zjeść w Zurychu

A propos rzek i finansów – Szwajcarzy, mimo wysokich zarobków, również zdają sobie sprawę z szalonych cen jedzenia na mieście. Dlatego bardzo wielu z nich przygotowuje posiłki samemu lub kupuje gotowe dania w supermarketach (najpopularniejsze to wszechobecne Coop i Migros). A gdzie Zuryszanie z największą ochotą wchłaniają kalorie? Przy krystalicznie czystych wodach Limmatu i Sihlu oczywiście. Przerwa obiadowa wygląda tam mniej-więcej tak:

Największe atrakcje Zurychu według przewodników

Sztampowymi atrakcjami miasta są kościoły – Fraumünster z witrażami Marca Chagalla oraz sąsiadujący z nim Grossmünster z wieżą widokową, która pozwala spojrzeć na miasto z wysokości ponad sześćdziesięciu metrów. Mianem „starego miasta” określa się obszary po obu stronach Limmatu, od wspomnianych kościołów aż do mostu o nazwie Bahnhofbrücke. W skład ścisłego centrum wchodzą jeszcze m.in. oblegany przez turystów park na wzgórzu Lindenhof, ulice i uliczki z szeroką ofertą restauracyjną i zakupową we wschodniej części miasta oraz Bahnhofstrasse o podobnym profilu na zachód od rzeki.

Jezioro Zuryskie

Jezioro Zuryskie zdecydowanie zasługuje na osobny akapit. Ten zbiornik wodny przyciąga wszystkich, zarówno turystów jak i lokalsów, młodych i starych, kobiety i mężczyzn. Tłumy w pobliżu jeziora w Zurychu korzystają z równiutkich zielonych trawników, aby nabrać opalenizny jeszcze przed nadejściem lata. Inni uciekają od ciepła nurkując w przezroczystej wodzie. Pozostali spacerują, jedzą, śpiewają, biegają, palą, tańczą i robią zdjęcia. Nic dziwnego, że jezioro to jest sklasyfikowane w rankingu TripAdvisora jako najlepsza atrakcja w mieście.

Co w Zurychu jest super?

Piwko w towarzystwie profesorów

Warto przespacerować się na wzgórze, na którym znajdują się budynki bardzo dobrych szwajcarskich uczelni wyższych – politechniki ETH (Eidgenössische Technische Hochschule) i uniwersytetu UZ (Universität Zürich). Można zobaczyć w jakich warunkach i w jakim otoczeniu odbywa się tam nauka, a oprócz tego nacieszyć się widokiem i… zaoszczędzić na jedzeniu. Studenckie stołówki to zdecydowanie najlepsze knajpy w Zurychu. Niemal wszystko kosztuje tam o połowę mniej niż na mieście. Dotyczy to również piwa, kawy, słodyczy i przekąsek. A i podobno niemal codziennie rozdają tam gratisy! Mnie przypadły mini-puszki cydru (zarówno w Szwajcarii, jak i w Niemczech, można bez obaw napić się piwka lub pięciu lub innego „lekkiego alkoholu” na terenie uczelni).

Postindustrialny Zürich-Nord

Poprzemysłowa dzielnica Zürich-Nord to miejsce specyficzne, które pewnie nie każdemu przypadnie do gustu. Osobiście uwielbiam takie klimaty – knajpy i sklepy zbudowane ze starych kontenerów lub wmurowane w łuki nieużywanego akweduktu. Do tego sami lokalni sprzedawcy i producenci, zero sieciówek oraz… kolacja za free. Moi couchsurfingowi gospodarze nieświadomie zabrali mnie na otwarty bankiet. Pieczone ziemniaki, kozi ser z warzywami zapiekany w pergaminie, grillowany kurczak i zimne prosecco lub brązowa buteleczka prosto z pobliskiego browaru. Do tego muzyka, baaardzo wyluzowani ludzie i uroczyste otwarcie całkiem ciekawej wystawy. Po raz kolejny potwierdziło się, że warto wyjść z domu, bo nigdy nie wiadomo, co czeka za rogiem.

Siedziba FIFA i Hotel Dolder Grand w Zurychu

Wspomniane na wstępie muzeum FIFA ostatecznie odpuściłem. Gen sknery zwyciężył. W związku z tym udaliśmy się do wschodniej części miasta, żeby zobaczyć przynajmniej siedzibę tej najbardziej znanej organizacji sportowej na świecie. Co zastaliśmy na miejscu, w siedzibie FIFA w Zurychu? Kilka boisk z idealnie przystrzyżoną murawą, dużo zieleni i dostojny budynek w centrum. Igor – mój host, z zawodu architekt – stwierdził, że budynek zaprojektowano bardzo ciekawie i zastosowano kilka niecodziennych rozwiązań. Sam na architekturze się za bardzo nie znam, bo dla mnie albo coś jest ładne, albo nie, ale w oczy rzuca się tam taki… „stonowany przepych”. Marmury, granity, czarna skóra i ogromna przestrzeń – całość z klasą, bez kiczu. Przystałem na dłuższą chwilę przy piłkach – wszystkich, jakimi grano dotychczas na Mistrzostwach Świata. W środku moja ulubiona – Fevernova z 2002 (kto pamięta ogniste strzały?) 🙂

Hotel Dolder Grand to miejsce położone niedaleko, więc warto zobaczyć gdzie podczas zuryskich spotkań nocują m.in. Sir Alex Ferguson, Jose Mourinho czy Pep Guardiola. Przed hotelem znajduje się też dość oryginalna rzeźba, tzw. „sztuka współczesna”. Niestety nie wypada mi wrzucić tutaj jej zdjęcia…

Czego nie zobaczyłem w Zurychu?

Niedosytu ogólnie nie czuję. Brakowało mi natomiast popróbowania prawdziwych szwajcarskich przysmaków, o których sporo się naczytałem w autobusie. RöstiFondueRaclette będą musiały poczekać na kolejną wizytę. Słynne Luxemburgerli, Truffe du Jour oraz Grand Cru Sauvage w jeszcze słynniejszym Sprüngli również. No cóż, może następnym razem…

To jak z tymi cenami – czy zwiedzanie Zurychu jest drogie?

Na wstępie nastraszyłem Was cenami. Nie jest aż tak źle, ale jeżeli ktoś woli nie zobaczyć Zurychu wcale, niż odmówić sobie na miejscu obiadu w dobrej restauracji, to może faktycznie będzie lepiej, jeśli zostanie w domu. Kilka wskazówek ode mnie, jak zobaczyć to piękne miasto i nie przekroczyć założonego budżetu:

Kilka porad jak niedrogo zwiedzać Zurych

Rozmień pieniądze przed przyjazdem

Nie znalazłem żadnego sensownego kantoru, więc rozmieniłem tylko kilka euro na franki na dworcu, ze złodziejską prowizją. Gdzie się tylko dało (i opłacało) płaciłem w euro lub kartą (też w euro). Najlepiej będzie, jeśli zawczasu określicie swój budżet i kupicie określoną ilość franków, a potem starajcie się w tym zmieścić (nie popadając paranoję). Ale przede wszystkim nie pozwólcie frankom popsuć sobie wycieczki! Jeśli Wasz budżet jest ograniczony, to kupujcie z głową, ale nie odmawiajcie sobie wrażeń.

Couchsurfing rządzi w Zurychu – noclegi w Szwajcarii

Jeśli nie wybieracie się do Szwajcarii jako rodzina z dziećmi, to koszty noclegów to… niepotrzebny wydatek. Ja miałem wyjątkowe szczęście trafiając na Agnieszkę oraz na Agnieszkę i Igora. Wy również możecie, jednak szczęściu trzeba pomóc – najlepiej odpicowaną prośbą na Couchsurfingu. W większych grupach sprawdźcie Airbnb – wychodzi całkiem przyzwoicie, rezerwując z odpowiednim wyprzedzeniem możecie nawet znaleźć nocleg taniej niż w dużych miastach Niemiec.

Chleb – bułki 1:0 – obiad nad rzeką w Zurychu

Dobra, czas na ultra-cebulactwo, które może jednak nie jest aż takie głupie. Początkowo wydawało mi się to śmieszne, ale… bułka kosztuje w zuryskim supermarkecie około 1 CHF. Chleb – również. Spokojnie, to nie taki duży bochenek jaki znamy z naszych piekarni, sam bym się głupio czuł nosząc półmetrową „kanapkę”. Chleb w Szwajcarii to raczej metoda na to, żeby mieć trzy buły w cenie jednej 😉 Zaoszczędzone franki można zainwestować w dobre szwajcarskie sery i obiad przy rzece w centrum miasta nabiera klimatu (nie będziecie jedyni, obiecuję).

Ciocia się z wujkiem magnesem podzieli – pamiątki w Zurychu

Magnesów, kartek i dzwoneczków kup tylko tyle, ile naprawdę potrzebujesz. Sam staram się zwykle przywieźć do domu cokolwiek z każdego nowego miejsca, ale warto zachować rozsądek. To trochę głupie, ale… w większości dużych europejskich miast, duża część pamiątek pochodzi z Chin i takie same można znaleźć w internecie za dużo niższą cenę. Moja propozycja, choć trochę na przekór całemu temu postowi, to dołożyć trochę kasy i kupić coś wykonanego ręcznie, na miejscu. Albo przywieźć słodycze! Nawet najtańsza szwajcarska czekolada jest przepyszna.

Darmowe rowery – najlepszy środek transportu w Zurychu

Ogromny plus Zurychudarmowe wypożyczalnie rowerów. Olejcie komunikację miejską i wypożyczcie rower na cały dzień za 0 CHF. Wystarczy paszport lub dowód i kaucja w wysokości 20 CHF/EUR, którą odzyskacie po oddaniu maszyny. Przy odrobinie szczęścia natkniecie się w okolicy na naklejkę, na której w dosadny sposób opisana jest idea miejskich rowerów w Zurychu – „Jesteś gruby, brzydki i biedny? Bądź tylko brzydki!” 😉

Olej wejściówki – bilety do atrakcji w Zurychu

Nie czujcie się zobowiązani do odwiedzania płatnych atrakcji. Dla mnie to nie był problem, bo od muzeów i tym podobnych miejsc znacznie bardziej cenię aktywność na wolnym powietrzu i długie spacery, więc płatne wejścia olałem niemal wszystkie. Skusił mnie jedynie widok z wieży kościoła Grossmünster (warto było) – choć tutaj i tak studencki bilet za 2 CHF był jak los na loterii.

Zurych, Szwajcaria - bele kaj, blog podróżniczy po śląsku

Ekonomiczne zwiedzanie? Zurych czeka!

Zaplanujcie dobrze wyjazd, przejrzyjcie mapki i zastanówcie się, na czym Wam zależy. Co chcecie zobaczyć i gdzie wejść. Korzystając z kilku porad i odpowiednio nastawiając się na pobyt w Zurychu, przygotujecie wspaniałą wycieczkę. Będzie super!


Byliście w Zurychu? Podoba Wam się pomysł na tanie zwiedzanie Szwajcarii?
Czekamy na Wasze komentarze!

Inne interesujące teksty:

Ta strona używa ciasteczek oraz zewnętrznych skryptów dla lepszego dostosowania treści do użytkownika. W Polityce Prywatności znajdziesz informacje o tym, jakie ciasteczka i skrypty są używane, oraz jaki wpływ mają na twoją wizytę na stronie. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Nie wpłynie to na twoją wizytę na stronie. OK Polityka Prywatności